„Mr. Swatch” czyli co łączy Omegę i Swatcha?
Dobre pytanie biorąc pod uwagę najnowszą linię modelową zegarków Swatch wyprodukowanych w kooperacji z dużo starszą i nobliwą marką Omega. Mowa o Bioceramic MoonSwatch Collection. Zegarki na punkcie których zwariował świat. Premierze towarzyszyły kolejki pod butikami Swatch na całym świecie, przypominające te z Polski za czasów głębokiego PRLu. Zegarki, które powstały z połączenia sił Omegi i Swatcha to nic innego, jak stary kultowy Moonwatch w zupełnie nowej odsłonie. Wizualnie jest praktycznie 1:1 Omegą Speedmaster. Jedynym zegarkiem używanym w otwartej przestrzeni kosmicznej oraz jedynym, który był na księżycu. Żeby tego było mało, na tarczy Swatcha znalazło się logo Omega. Oczywiście zegarek pod względem technicznym różni się prawie wszystkim od swojego prestiżowego protoplasty. Koperta Swatcha została wykonana z bioceramiki, a nie ze stali, jak w oryginale. Mechanizm jest kwarcowy zasilany baterią, a nie mechaniczny z naciągiem manualnym lub automatycznym, jak ma to miejsce w Omedze. W zasadzie jedyną wspólną cechą poza wyglądem jest szkło hesalitowe występujące w obydwu zegarkach. Skąd pomysł, żeby skopiować klasyka i zaoferować w dużo tańszej wersji? Co łączy te marki? Wspólna historia, a w zasadzie jeden człowiek.
Najbardziej znany i zasłużony Libańczyk w świecie zegarmistrzostwa. Urodzony 19 lutego 1928 roku w Bejrucie Nicolas George Hayek. Studiował matematykę, fizykę i chemię na Uniwersytecie w Lyonie. W 1963 roku założył w Zurychu firmę Hayek Engineering, zajmującą się doradztwem w zakresie zarządzania. W 1979 roku otrzymał od banków zlecenie likwidacji szwajcarskich producentów zegarków SSIH i ASUAG. Firmy te produkowały tak znane zegarki jak Tissot, Longines czy Omega. Sytuacja w jakiej się znalazły była efektem kwarcowej rewolucji i zalewem świata tanimi zegarkami z krajów Dalekiego Wschodu. Hayek miał jednak inne plany. Wiedział, że wysoka jakość zawsze się obroni, należy jednak obniżyć koszty produkcji. Zainwestował własne pieniądze wykupując pakiet większościowy obu upadających firm. Wykorzystał, jak sam często powtarzał gotowy projekt znaleziony w szufladzie jednej z ratowanych firm. Był to projekt taniego, ale dobrego jakościowo plastikowego zegarka o nazwie Swatch. Reszta jest już historią. Kolorowe, plastikowe, porządne, szwajcarskie zegarki, które chcieli wszyscy. Modne, śmieszne, ciekawe, oryginalne, wykraczały poza utarte schematy przeistaczając się z czasem z dobrego jakościowo produktu w pewnego rodzaju filozofię życia, samookreślenia, budząc zainteresowanie socjologów i ratując przy okazji całą szwajcarską branżę zegarmistrzowską. Dzięki temu dzisiaj możemy się wciąż cieszyć wieloma nobliwymi markami. Gdyby nie tani szwajcarski zegarek i Nicolas Hayek zwany „Mr. Swatch”, być może Omegi dzisiaj by nie było. Tak więc Omegę i Swatcha łączy więcej niż nam się wydaje. Sama Omega i wiele innych wspaniałych marek należy dziś do Swatch Group. Można powiedzieć, że Swatch i Omega są jak Dawid i Goliat. Z tą różnicą, że w świecie zegarków Dawid uratował Goliata. Omega Speedmaster Professional – zegarek legenda. Być może jeden z najważniejszych zegarków w historii ludzkości. Był i jest zegarkiem śmiałków eksplorujących przestrzeń kosmiczną. Kiedy podczas feralnej misji Apollo 13 załoga musiała wyłączyć wszystkie urządzenia elektryczne, w tym komputery, to właśnie Moonwatch odmierzając precyzyjnie czas pomógł astronautom skorygować kurs lądownika przed wejściem w atmosferą, ratując tym samym ich życia. A dzisiaj Omega tchnęła w Swatcha cząstkę siebie sprawiając, że znów na jego punkcie zwariował świat.
Omega Speedmaster była uczestnikiem misji na księżyc. Swatch chce nas zabrać nowymi zegarkami w kosmiczną podróż: